poniedziałek, 29 lipca 2013

Trzynaście



Nie mógł spać w nocy. Oparł się plecami i głową o ścianę i głęboko westchnął. Obserwował spokojny sen swojej żony, która leżała twarzą skierowaną do niego. Wstał po chwili delikatnie i cicho z łóżka. Ruszył w stronę kuchni, gdzie wstawił wodę na herbatę.
Kiedy zaparzył herbatę, udał się z gorącym kubkiem do salonu, z którego natomiast było wyjście na balkon. Wyszedł i odetchnął świeżym powietrzem. Usiadł na plastikowym krześle i popił łyk gorącej cieszy, wpatrując się w uśpione miasto .
- Nie możesz spać? – usłyszał głos swojej żony, a po chwili poczuł jej szczupłe palce na swoich ramionach.
- Tak – odpowiedział krótko – A ty? Powinnaś spać. Musisz wypoczywać.
- Wiem, ale nie miałam się do kogo przytulić – uśmiechnęła się delikatnie i stanęła przed piłkarzem. On poklepał miejsce na swoich kolanach i przyciągnął ją do siebie, odkładając herbatę na stolik. Usadowiła się na jego kolanach, biorąc kubek do swoich dłoni. Popiła łyk i odłożyła.
- Trzeba zacząć szukać mieszkania – zaczęła, patrząc przed siebie. Już w myślach wyobrażała sobie nowe mieszkanie, które pomaluje na świeże kolory.
- Jutro znajdziemy kilka ofert i pojeździmy – uśmiechnął się, obejmując ją w pasie – Inés zostawimy u twojej mamy.
- Jak dobrze, że ona tu jest. Co byśmy bez niej zrobili? – spytała retorycznie
- Kilka dni temu dzwoniła moja mama – zaczął Fábio – Chcą tu przyjechać na kilka dni…
Blondynka skrzywiła się jak usłyszała tą wiadomość.  Nie lubiła swoich teściów, tak samo jak oni jej, szczególnym przypadkiem była matka piłkarza, która w ogóle nie lubiła swojej synowej do tego stopnia, że cały czas na nią narzeka i obraża. Uważała również, że Victoría jest złą żoną i matką, że nie zasługuje na jej syna. Blondynka wielokrotnie płakała przez nią, a Fábio kłócił się z nimi.
- I co im odpowiedziałeś? – spytała, biorąc kubek z herbatą do rąk, by ogrzać swoje dłonie.
- Że nie mogę zrobić sobie teraz wolnego, więc niech robią co chcą. – wzruszył ramionami.
- Oni znów będą chcieli nas rozdzielić – powiedziała smutnym tonem, przytulając się do blondyna i kładąc mu głowę na ramieniu.
- A my po raz enty wytłumaczymy im, że niech nawet nie próbują bo i tak im się nie uda – odpowiedział i ucałował jej czoło – Jak tu przyjadą, zaprosimy ich na obiad, raz czy drugi pójdziemy na spacer i tyle – dopowiedział i cicho się zaśmiał – Nie zostawię cię z tym samą.

xxx

Victoría spała w najlepsze, kiedy obudziła ją skacząca po łóżku Inés, mówiąca radośnie, że już czas wstawać.
Blondynka wstała ziewając i przeciągając się. Udała się do kuchni i wstawiła wodę na herbatę. Zaczęła robić śniadanie dla córki i siebie, kiedy rozdzwoniła się jej komórka. Odnalazła ją szybko w swojej torebce i spojrzała na wyświetlacz, na którym widniał nieznany jej numer.
- Halo? – odebrała, mówiąc  lekko zaspanym jeszcze głosem
- Tu Jose Mourinho, czy Fábio ma zamiar zjawić się na treningu? – usłyszała głos trenera męża, który starał się mówić opanowanym głosem.
- Ale nie ma go w domu. – odpowiedziała, zaskoczona sytuacją.
- Być może jeszcze nie dojechał… Dziękuję za informacje i przepraszam za telefon o dość wczesnej porze. Do widzenia – odpowiedział Mourinho i rozłączył się.
Blondynka usiadła na kanapie lekko poddenerwowana. Pośpiesznie wybrała numer Fábio, lecz włączała się poczta głosowa. Zaklęła w myślach i tym razem wybrała numer matki, pytając się czy zajmie się Inés. Rodzicielka zgodziła się i odpowiedziała, że w przeciągu pół godziny będzie. Victoría szybko zrobiła córce śniadanie, i kiedy ta jadła, udała się do sypialni by się ubrać. Związała włosy w kitka i kiedy przyszła pani Herreira, wyszła z domu, zostawiając matkę zdezorientowaną.

Jechała w stronę Valdebebas i tą samą drogą, którą Fábio zawsze pokonuje, by dojechać na trening. Stała w długim korku, choć w tym miejscu rzadko kiedy się zdarzał.  Ślimaczym tempem ruszała, kiedy wyjrzała delikatnie przez okno i zobaczyła karetkę oraz radiowóz policyjny. Ręce zaczęły się jej trząść i nawet nie wyłączając silnika, wybiegła z samochodu. Udała się w miejsce wypadku. Dostrzegła dwa rozbite auta, z czego jeden poznała.
Przecież to samochód Fábio!
Podbiegła do taśmy zabezpieczającej miejsce zdarzenia. Zatrzymał ją policjant, pytający spokojnym głosem, kim ona jest. Zobaczyła nieprzytomnego męża, który w tym samym momencie był niesiony na noszach do karetki. Miał rozwaloną wargę i czoło, z których sączyła się krew.
- Jestem jego żoną, do jasnej cholery! – krzyknęła nerwowo, wyrywając się policjantowi i podbiegając do sanitariuszy. Wzięła rękę męża i trzymając się jej kurczowo, weszła do karetki, pozwalając sobie na uronienie łez.
- Co z nim jest? – spytała cicho i smutno, jednego z lekarzy.
- Wstrząśnienie mózgu oraz kilka złamanych żeber. Wyjdzie z tego – odpowiedział spokojnym głosem. Odetchnęła z ulgą, lecz ręce wciąż trzęsły się jej z nerwów.
 _________
Żeby nie było za słodko.  Jak dobrze, że mam napisanego tego bloga i następnego, bo zapewne nic bym nie wymyśliła nowego póki co.

5 komentarzy:

  1. Zastanawiam się czy ten wypadek to by przypadek. Cały czas siedzi mi w głowie napalony szefuniu Vicki, może on to zaplanował? W sumie, to całkiem prawdopodobnie.
    Sorki, wszędzie widzę spiski.
    Widzę że Fabio męczy to samo co mnie xD Wstawanie w środku nocy i picie herbaty. Cóż że ja piję mleko, ale na jedno wychodzi.

    Victoria czym prędzej powinna powiadomić Mou o wypadku ;) Pozdrawiam!
    [majeks.blog.pl -nn]

    OdpowiedzUsuń
  2. a miało być tak pięknie i słodko! podoba mi się ten rozdział! mam nadzieję, że ten sanitariusz się nie pomylił i Fabio szybko wróci do zdrowia. czekam na kolejny z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurcze... Fabio miał wypadek? Oby nic poważnego się mu nie stało...

    OdpowiedzUsuń
  4. Fabio miał wypadek? Ciekawe co z nim będzie. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Zapraszam do mnie http://love-in-madrid.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nadrobiłam te wszystkie rozdziały i mogę powiedzieć tylko: WOW. Narobiło się...wszystko się już tak pięknie układało, a tu biedny Fabio wypadek ;c
    Czekam na następny i mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy ;*

    OdpowiedzUsuń