niedziela, 14 lipca 2013

Jedenaście




Przez kilka dni przed urodzinami Inés, spotykali się niemal codziennie. Piłkarz nie wyjeżdżał na mecze, gdyż rzadko kiedy wystawiany był w podstawowej jedenastce. W tej chwili nie za bardzo obchodziła go piłka,  lecz bardziej skupiał się na ratowaniu swojego małżeństwa. Oczywiście wciąż chodził na treningi i dawał z siebie wszystko, ale po wyjściu z obiektu sportowego jego myśli krążyły tylko wokół Víctorii.
Nadszedł dzień w którym jego ukochana córeczka miała urodziny. Urwał się z treningu, by móc uczestniczyć  w przygotowaniach do rodzinnego spotkania. Jego rodzice nie moli przyjechać, gdyż mieszkali w Portugalii. Zapukał do drzwi i po chwili ukazała się w nich jego teściowa. Przyglądała mu się przez chwilę  by następnie wpuścić go do mieszkania, szeroko się uśmiechając. Z kuchni wyszła Víctoria, ubrana w niebieską sukienkę do kolan, delikatnie szerszą w pasie . Przywitała się z nim, całując go w usta, po czym zaprosiła do salonu.
- Co kupiłaś Inés? – spytał, szeptając w jej ucho.
- Dużego miśka i zestaw małej kucharki – odpowiedziała cicho, uśmiechając się szeroko. Po chwili przybiegła do nich dziewczynka, krzycząc Tatuś
Piłkarz wziął ją na ręce i wycałował. Tęsknił za swoją królewną, jak to miał w zwyczaju mówić i która była oczkiem  w głowie tatusia.
- Kiedy przyjdzie Maríi?* – spytał Fábio, patrząc na swoją żonę.
- Zaraz powinna byś, tak jak Fernando **
Już po dwudziestu minutach wszyscy byli w komplecie. Odśpiewali sto lat czteroletniej już solenizantce, po czym dziewczynka od razu zaczęła rozpakowywać prezenty. Dostała pluszaki, słodycze i wiele innych rzeczy, które przyczyniły się do szerokiego uśmiechu u dziewczynki jak i ogromnej radości.
Fabio często spoglądał na swoją żonę, która również się uśmiechała. Kilkakrotnie przyłapał ją na spoglądaniu na swój brzuch i głaskaniu go dłońmi. Robiła to nieświadomie, ale wyglądało to słodko z jego punktu widzenia.
To było jego dzieciątko, jego druga piękna córeczka, podobna do mamusi. Czuł, że będzie taka, bo bardzo by chciał mieć przy sobie kolejną idealną kopię swojej żony.

*dwa tygodnie później*

Pakowała swoje rzeczy do walizek. Składała je i układała na dnie toreb. Była szczęśliwa, że wraca do domu w którym znów będzie przy Fábio. Kilka minut później pojawił się  w domu i pomagał swojej żonie w pakowaniu.
- Viki – zaczął przerywając czynność. Wziął jej dłonie w swoje.  Wyjął z jednej kieszeni ciemnych spodni jeansowych pierścionki i popatrzył prosto w jej oczy.
- Skoro wracasz do mnie to obrączka i pierścionek zaręczynowy powinny również wrócić na twoje szczuplutkie palce – uśmiechnął się, gdy blondynka pozwoliła mu włożyć biżuterię na odpowiedni palec.
- Zdecydowanie tego mi brakowało – powiedziała i musnęła jego usta. Stanęła na palcach by móc zarzucić ręce na jego kark i przylec swoim policzkiem do jego.
- Trzeba będzie zrobić remont pokoju gościnnego i zrobić z niego pokój dla Blanci – uśmiechnęła się i wróciła do pakowania.
- Blanci?
- Tak, Inés wybrała imię dla swojej siostrzyczki.
- Ładne imię – uśmiechnął się do niej – I nie róbmy remontu, tylko kupmy większe mieszkanie. Pokój gościnny musi być! -  zaśmiał się, obejmując żonę w pasie i kładąc dłonie na jej brzuchu.
- Ale więcej pieniędzy wyda się na nowe mieszkanie niż na remont…
- Pieniędzy mamy pod dostatkiem! Możemy pozwolić sobie na takie coś… Wiem, że wciąż nie lubisz wydawać  teoretycznie moich pieniędzy, ale jesteśmy małżeństwem i mamy to samo prawo do konta – ucałował jej policzek.

Po godzinie czasu już siedzieli całą trójką, a w zasadzie czwórką w samochodzie i jechali do starego domu. Kiedy otworzyła drzwi zastała porządek, a nie istny chaos jak się spodziewała.
- Dobra, kto był w tym mieszkaniu? – zaśmiała się i spojrzała na Fábio, który targał walizki do domu.
- A co, zaskoczona, że twój mąż też potrafi sam posprzątać dom pod nieobecność kobiety swojego życia? – uśmiechnął się, zostawiając torby w przedpokoju. Podszedł do niej i przytulił ją do siebie.
- Dziwne – zaśmiała się blondynka. Po chwili między nich wepchała się Inés, wyciągając rączki do swojego  taty.
- Witam z powrotem w domu, moje drogie panie – przytulił żonę i córkę jeszcze mocniej do siebie. Teraz był najszczęśliwszym ojcem i mężem na tej Ziemi.

___________
do końca pozostały cztery odcinki + epilog.

5 komentarzy:

  1. Czytałam poprzednie rozdziały, ale jakoś zapominałam komentować :D
    To idealnie, że Fabio całkowicie zmądrzał i teraz ma przy sobie swoje ukochane kobiety!
    Czekam na więcej ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi ten rozdział! Tym bardziej, że w rodzinie Coentrão zapanował spokój. Fabio i Vicki wreszcie doszli do porozumienia. Przeżyli kryzys w małżeństwie. Mam nadzieję, że więcej już ich nie będzie! Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że pomiędzy Fabio i Victorią zaczyna się układać. Oby już tak pozostało ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Och jak słodko w końcu się pogodzili. No i będzie kolejna córeczka!
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie się pogodzili! Oby już tak pozostało. Pozdrawiam i czekam na nowość ;)

    prawdziwe-przeznaczenie.blog.pl - 12 rozdział!

    OdpowiedzUsuń