poniedziałek, 8 lipca 2013

Dziesięć



Zbliżały się urodziny Inés. Fábio wybrał numer żony, gdyż miał od niej kilka nieodebranych połączeń.
- Cześć – powiedział gdy tylko usłyszał halo – Dzwoniłaś…
- Tak. Za kilka dni są urodziny małej no i… wyprawiam je u mojej mamy. Jako ojciec musisz być, więc czuj się zaproszony.
- Pewnie, będę. O której mam być?
- Na piętnastą. I prezent już kupiłam jakby co.
- Świetnie, bo wiesz, że nie jestem zbyt kreatywny w sprawie prezentów – zaśmiał się a potem zawtórowała mu żona – Mam pytanie… Spotkałabyś się ze mną? Proszę.
- Dobrze, bądź koło osiemnastej.

Kiedy się rozłączyła, odetchnął z ulgą. Uważa, że z każdym wykonanym do niej telefonem, będzie coraz lepiej. Pokazał ostatnio, że bardzo mu zależy i chce by Víctoria do niego wróciła.
Ledwo usiadł na kanapie, a rozdzwonił się dzwonek. Powolnym krokiem podszedł do drzwi i otworzył je, zastając w nich przyjaciela z klubu.
- Idziemy imprezować? Jutro mecz, trzeba się rozerwać! – Ronaldo wszedł do mieszkania i rozsiadł się na kanapie, obserwując kolegę.
- Po pierwsze, dobrze wiesz, że nie możemy imprezować przed meczem. Dwa, umówiłem się z Víctorią… Trzy, jak dobrze wiesz, jak nie ma jej to nie ma i mnie na imprezach.- usiadł obok niego, bezradnie wzdychając
- Ale ty nudny jesteś! – usłyszał od kolegi, ale zareagował tylko wzruszeniem ramion. – Oszalałeś na jej punkcie.
- To się nazywa miłość, idioto. Jak się zakochasz to wtedy pogadamy.
- Mam dziecko, póki co to mi wystarczy.

~*~
- Mamo, zajmiesz się Inés? – spytała blondynka, idąc do kuchni, gdzie jej matka robiła obiad. Umyła ręce i wzięła się do krojenia marchewki.
- Nawet nie musisz się pytać. Wnuczką zawsze się zaopiekuję – odpowiedziała radośnie – Gdzieś idziesz?
- Tak, umówiłam się z Fabio. Zależy mu, stara się bardzo. Nie potrafię się od niego całkowicie odciąć.
- Twoje odejście dało mu życiowego kopa… Zrozumiał swoje błędy i zaczął działać. – powiedziała troskliwym głosem rodzicielka – Ułoży się wszystko.
-Mam ogromną nadzieję.

~*~
Kilka godzin później Fabio po przywitaniu się z córeczką i wycałowaniu jej słodkiej od lodów buźki, za którą tak bardzo tęsknił, wyszedł z Víctorią. Poszli do Parque de El Retiro, gdzie blondyn co chwilę spoglądał na żonę.
- Dużo myślałem nad twoim odejściem. Będę to powtarzał tak długo aż nie wrócisz do mnie. Przepraszam, że zwątpiłem. Kocham Ciebie i Inés, nie mogę znieść tej samotności. Bardzo mi was brakuje – przystanął pod wielkim drzewem i łapiąc jej dłonie, zbliżył się do niej, odgarniając jedną ręką kosmyk jej włosów. – Wiem, że też tęsknisz. Starasz się być twardą osobą, ale znam cię nie od dziś.
- Masz cholernie dużo racji. Wyniosłam się od ciebie, bo nie mogłam znieść tych ciągłych kłótni. Potem zaczęłam się bać o nią – spojrzała wymownie na swój brzuch – Nie chciałam się stresować, bo to źle wpływa na dziecko.
- To będzie córeczka? – dotknął jej brzuszka jedną dłonią. Kiedy przytaknęła zaczął się uśmiechać i przytulać do żony – Wróć do mnie. Nie mogę bez was żyć.
- Zastanowię się. Daj mi jeszcze ze dwa tygodnie. – uśmiechnęła się delikatnie, patrząc w jego brązowe tęczówki.  Znów odgarnął jej kosmyk włosów i założył za ucho, po czym ujął jej twarz w dłonie i pocałował.
Oboje czuli się jak w niebie. Obojgu brakowało tej bliskości, tych czułych pocałunków  i przytulania. Víctoria wiedziała, że ta wyprowadzka dobrze im zrobiła.  Dała im szansę na powrót do normalności. Dała im wiele do zrozumienia, czas na naprawienie.
- Kocham cię – wyszeptał w jej usta – I przepraszam za te wszystkie przykre słowa.
- Wybaczam – również wyszeptała i uśmiechając się delikatnie, pocałowała go.
Wieczorem wrócili do domu jej matki. Trzymali się za ręce i byli szczerze szczęśliwi. Fabio dał żonie kurtkę w drodze powrotnej, gdyż zrobiło się dość chłodno by na jej rękach pojawiła się gęsia skórka.
Odprowadził ją pod same drzwi, by mieć pewność że jego ukochanej nic się nie stanie.
Musnął jej usta po raz ostatni tego dnia i poczekał, aż wejdzie do mieszkania. Kiedy zamknęła drzwi, zszedł po schodach z szerokim uśmiechem. Zdecydowanie mógł stwierdzić, że udaje mu się odbudować swoje małżeństwo.

~*~
- Jak się udało spotkanie? – spytała na wejściu zaciekawiona rodzicielka.
- Wracam do niego – odpowiedziała radośnie Víctoria – Widać po nim, że szczerze żałuje tego co zrobił, a chyba taki cel miała ta wyprowadzka od niego.

2 komentarze:

  1. cudownie! Victoria i Fabio będą razem! cieszę się bardzo! dobrze, że piłkarz zrozumiał swoje błędy. mam nadzieję, że żadnych już nie popełni. czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie, że Victoria zdecydowała się dać Fabio drugą szansę. Mam nadzieję, że teraz wszystko pomiędzy nimi będzie dobrze się układało i będą szczęśliwi :)

    OdpowiedzUsuń