Zbliżały się
urodziny Inés. Fábio wybrał numer żony, gdyż miał
od niej kilka nieodebranych połączeń.
- Cześć –
powiedział gdy tylko usłyszał halo – Dzwoniłaś…
- Tak. Za
kilka dni są urodziny małej no i… wyprawiam je u mojej mamy. Jako ojciec musisz
być, więc czuj się zaproszony.
- Pewnie,
będę. O której mam być?
- Na
piętnastą. I prezent już kupiłam jakby co.
- Świetnie,
bo wiesz, że nie jestem zbyt kreatywny w sprawie prezentów – zaśmiał się a
potem zawtórowała mu żona – Mam pytanie… Spotkałabyś się ze mną? Proszę.
- Dobrze,
bądź koło osiemnastej.
Kiedy się
rozłączyła, odetchnął z ulgą. Uważa, że z każdym wykonanym do niej telefonem,
będzie coraz lepiej. Pokazał ostatnio, że bardzo mu zależy i chce by Víctoria do niego wróciła.
Ledwo usiadł
na kanapie, a rozdzwonił się dzwonek. Powolnym krokiem podszedł do drzwi i
otworzył je, zastając w nich przyjaciela z klubu.
- Idziemy
imprezować? Jutro mecz, trzeba się rozerwać! – Ronaldo wszedł do mieszkania i
rozsiadł się na kanapie, obserwując kolegę.
- Po
pierwsze, dobrze wiesz, że nie możemy imprezować przed meczem. Dwa, umówiłem
się z Víctorią… Trzy, jak
dobrze wiesz, jak nie ma jej to nie ma i mnie na imprezach.- usiadł obok niego,
bezradnie wzdychając
- Ale ty
nudny jesteś! – usłyszał od kolegi, ale zareagował tylko wzruszeniem ramion. –
Oszalałeś na jej punkcie.
- To się
nazywa miłość, idioto. Jak się zakochasz to wtedy pogadamy.
- Mam
dziecko, póki co to mi wystarczy.
~*~
- Mamo,
zajmiesz się Inés? – spytała
blondynka, idąc do kuchni, gdzie jej matka robiła obiad. Umyła ręce i wzięła
się do krojenia marchewki.
- Nawet nie
musisz się pytać. Wnuczką zawsze się zaopiekuję – odpowiedziała radośnie –
Gdzieś idziesz?
- Tak,
umówiłam się z Fabio. Zależy mu, stara się bardzo. Nie potrafię się od niego
całkowicie odciąć.
- Twoje
odejście dało mu życiowego kopa… Zrozumiał swoje błędy i zaczął działać. –
powiedziała troskliwym głosem rodzicielka – Ułoży się wszystko.
-Mam ogromną
nadzieję.
~*~
Kilka godzin
później Fabio po przywitaniu się z córeczką i wycałowaniu jej słodkiej od lodów
buźki, za którą tak bardzo tęsknił, wyszedł z Víctorią. Poszli do Parque de El Retiro, gdzie blondyn co chwilę
spoglądał na żonę.
- Dużo
myślałem nad twoim odejściem. Będę to powtarzał tak długo aż nie wrócisz do mnie.
Przepraszam, że zwątpiłem. Kocham Ciebie i Inés, nie mogę znieść tej samotności. Bardzo mi was brakuje –
przystanął pod wielkim drzewem i łapiąc jej dłonie, zbliżył się do niej,
odgarniając jedną ręką kosmyk jej włosów. – Wiem, że też tęsknisz. Starasz się
być twardą osobą, ale znam cię nie od dziś.
- Masz
cholernie dużo racji. Wyniosłam się od ciebie, bo nie mogłam znieść tych
ciągłych kłótni. Potem zaczęłam się bać o nią – spojrzała wymownie na swój
brzuch – Nie chciałam się stresować, bo to źle wpływa na dziecko.
- To będzie
córeczka? – dotknął jej brzuszka jedną dłonią. Kiedy przytaknęła zaczął się
uśmiechać i przytulać do żony – Wróć do mnie. Nie mogę bez was żyć.
- Zastanowię
się. Daj mi jeszcze ze dwa tygodnie. – uśmiechnęła się delikatnie, patrząc w
jego brązowe tęczówki. Znów odgarnął jej
kosmyk włosów i założył za ucho, po czym ujął jej twarz w dłonie i pocałował.
Oboje czuli
się jak w niebie. Obojgu brakowało tej bliskości, tych czułych pocałunków i przytulania. Víctoria wiedziała, że ta wyprowadzka dobrze im zrobiła. Dała im szansę na powrót do normalności. Dała
im wiele do zrozumienia, czas na naprawienie.
- Kocham cię
– wyszeptał w jej usta – I przepraszam za te wszystkie przykre słowa.
- Wybaczam –
również wyszeptała i uśmiechając się delikatnie, pocałowała go.
Wieczorem
wrócili do domu jej matki. Trzymali się za ręce i byli szczerze szczęśliwi.
Fabio dał żonie kurtkę w drodze powrotnej, gdyż zrobiło się dość chłodno by na
jej rękach pojawiła się gęsia skórka.
Odprowadził
ją pod same drzwi, by mieć pewność że jego ukochanej nic się nie stanie.
Musnął jej
usta po raz ostatni tego dnia i poczekał, aż wejdzie do mieszkania. Kiedy
zamknęła drzwi, zszedł po schodach z szerokim uśmiechem. Zdecydowanie mógł
stwierdzić, że udaje mu się odbudować swoje małżeństwo.
~*~
- Jak się
udało spotkanie? – spytała na wejściu zaciekawiona rodzicielka.
- Wracam do
niego – odpowiedziała radośnie Víctoria
– Widać po nim, że szczerze żałuje tego co zrobił, a chyba taki cel miała ta
wyprowadzka od niego.
cudownie! Victoria i Fabio będą razem! cieszę się bardzo! dobrze, że piłkarz zrozumiał swoje błędy. mam nadzieję, że żadnych już nie popełni. czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że Victoria zdecydowała się dać Fabio drugą szansę. Mam nadzieję, że teraz wszystko pomiędzy nimi będzie dobrze się układało i będą szczęśliwi :)
OdpowiedzUsuń