*dwa miesiące później*
Siedziała w
poczekalni u zaufanego ginekologa, który prowadził jej pierwszą ciążę. Była
druga w kolejce więc przed sobą miała jeszcze chwilę czekania, chociaż prawie wszystkie siedzenia w poczekalni były
zajęte. Siedziały albo pary uśmiechające się do siebie słodko, albo małżeństwa
które trzymały się za ręce i szeptały sobie nawzajem w ucho co muszą jeszcze
kupić dla swojego nienarodzonego maleństwa.
Ona siedziała sama z rękami położonymi na brzuchu. Brakowało jej
ciepłego ramienia Fabio i jego wsparcia, jednak wciąż nie potrafiła przemóc się
i zacząć z nim rozmawiać. Wątpił w jej wierność a to ją bolało,
zostawiając ślad na długi czas. Oglądała
go w telewizji podczas transmisji meczu. Rzadko wychodził w podstawowej
jedenastce a jak już wychodził na boisko zmieniając zawodnika to wiedziała po
jego wyrazie twarzy, że ta rozłąka z nią daje mu się we znaki. Nie cieszył się ze zwycięskiego meczu tak jak
zawsze. Nie siedział na ławce rezerwowych roześmiany jak w większości
przypadków.
- Pani
Coentrão – usłyszała głos i
przebudziła się ze swoich przemyśleń. Wstała i udała się do gabinetu lekarza.
Położyła się na kozetce i przygotowała do badania USG.
- Jak się
pani czuje? – spytał lekarz, uśmiechając się do niej serdecznie. Nałożył żel na
jej lekko zaokrąglony brzuch i przyłożył urządzenie.
- Bywało
lepiej – odpowiedziała, wpatrując się w mały ekranik komputera.
- Może uda
mi się panią jakoś rozweselić… Chce znać pani płeć?
- Bardzo –
od razu w jej oczach pojawiły się świecące iskierki a kąciki ust powędrowały ku
górze.
- Córeczka –
powiedział zadowolony po dłuższej chwili – Dzieciątko dobrze się rozwija… Pan Coentrão będzie znów skakał z radości.
- Tak, z
pewnością – odpowiedziała bez entuzjazmu, ścierając żel z brzucha.
Wstała do
pozycji siedzącej i udała się za lekarzem do drugiej części gabinetu. Usiadła
naprzeciw pana Gonzalo, który wpisywał do karty przebieg ciąży, która póki co
przechodziła bezproblemowo.
Po chwili
pożegnała się z lekarzem od którego dostała zdjęcie USG swojej nienarodzonej
jeszcze córeczki.
xxx
Od kilku dni
zbierał się w sobie by pojechać do żony i z nią porozmawiać.
Ubrał się w
ciemne spodnie jeansowe i białą koszulę. Do przedniej kieszeni włożył obrączkę
i pierścionek zaręczynowy Víctorii. Wziął klucze z szafki i wyszedł z domu,
kierując się do pobliskiej kwiaciarni, gdzie kupił jedną, czerwoną różyczkę.
Blondynka ceniła sobie subtelność. Nie lubiła rozrzutu lecz symbolikę.
Wrócił pod
apartamentowiec i wsiadł w samochód. Ruszył w kierunku domu swojej teściowej
gdzie aktualnie mieszkała jego żona i córka i
do którego dotarł po niespełna dwudziestu pięciu minutach.
Zatrzymał
się pod kamienicą i zauważył idącą z szerokim uśmiechem żonę. Pośpiesznie
zaparkował samochód i wyszedł z niego, gasząc silnik. Podbiegł do niej i złapał
jej dłoń.
- Víctoria, porozmawiajmy – powiedział
proszącym tonem. Uśmiech z jej twarzy zniknął i pojawiło się zdziwienie.
Czekała aż zacznie się tłumaczyć, przeprosi …
- Wróć do
mnie, proszę. Nie wytrzymuje już bez ciebie. Wiem, że źle zrobiłem… Przyznaję
się bez bicia, jestem o ciebie cholernie zazdrosny! Z resztą, kto by nie był?
Mam szczęście, że jesteś moją żoną i teraz żałuję, że tak cię oskarżałem…Wybacz
mi, kochanie – mówił, patrząc na nią z miłością. Dał jej różę a ona pozwoliła
mu się do siebie zbliżyć i przytulić.
- Nie jestem
pewna czy sobie to wszystko poukładałeś… czy się poprawiłeś… Nie mogę teraz
ryzykować. Wiem, że ci zależy ale skąd mam mieć pewność, że te kłótnie się nie
powtórzą? – spojrzała na niego z lekko zaszklonymi oczami. Odsunęła się od
niego i wpatrywała w różę, którą od niego dostała.
- Nie
powinienem doprowadzić do czegoś takiego… W moje słowo już nie uwierzysz, ale
zmieniam się. Wszyscy dookoła mi to mówią.
- Dajmy
sobie jeszcze trochę czasu. – powiedziała smutno i zaczęła iść w stronę
kamienicy. Nawet nie zauważyła kiedy upuściła zdjęcie USG swojego dziecka.
Fabio jej nie zatrzymywał. Nie dałaby się namówić. Victoria jest stanowcza i
mocno trzyma się reguł narzuconych przez siebie. Jak tak mówi, tak ma być – przynajmniej
dla niej. Piłkarz podniósł zdjęcie i wpatrywał się w niej jak w obrazek. Uśmiechnął się delikatnie patrząc na
dzieciątko, które jego żona nosi pod sercem. Wiedział, że musi się bardziej
starać…
_________
ciąg dalszy telenoweli xD
Przepraszam za ciągłe opóźnienia we wstawianiu odcinka, no ale jakoś tak doba to za krótko xD
+ wybaczcie że nie komentuje waszych opowiadań, ale z reguły większośc czytam na telefonie i po prostu nie mam jak komentować albo nie chce mi się :)
Tak więc za to również przepraszam!
+ wybaczcie że nie komentuje waszych opowiadań, ale z reguły większośc czytam na telefonie i po prostu nie mam jak komentować albo nie chce mi się :)
Tak więc za to również przepraszam!
Córeczka, ojjjjj. Ja bym wolała synka :D Dwie dziewczyny w jednym domu to nic dobrego.
OdpowiedzUsuńFabio chyba naprawdę zrozumiał swoje błędy i rzeczywiście się zmienił. Żona powinna mu już odpuścić;3
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
słodki jest ten rozdział. Victoria może być spokojna jeśli chodzi o córeczkę. dziecko dobrze się rozwija. żeby tylko jeszcze odbudowała relacje z Fabio. czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńWidać, że Fabio bardzo zależy na rodzinie i będzie się starał. Mam nadzieję, że z czasem z zmieni się i Victoria da mu szansę :)
OdpowiedzUsuńczekam na ciag dalsze ciekawe czy będą razem :)
OdpowiedzUsuń