poniedziałek, 1 lipca 2013

Dziewięć



*dwa miesiące później*

Siedziała w poczekalni u zaufanego ginekologa, który prowadził jej pierwszą ciążę. Była druga w kolejce więc przed sobą miała jeszcze chwilę czekania, chociaż  prawie wszystkie siedzenia w poczekalni były zajęte. Siedziały albo pary uśmiechające się do siebie słodko, albo małżeństwa które trzymały się za ręce i szeptały sobie nawzajem w ucho co muszą jeszcze kupić dla swojego nienarodzonego maleństwa.  Ona siedziała sama z rękami położonymi na brzuchu. Brakowało jej ciepłego ramienia Fabio i jego wsparcia, jednak wciąż nie potrafiła przemóc się i zacząć z nim rozmawiać. Wątpił w jej wierność a to ją bolało, zostawiając  ślad na długi czas. Oglądała go w telewizji podczas transmisji meczu. Rzadko wychodził w podstawowej jedenastce a jak już wychodził na boisko zmieniając zawodnika to wiedziała po jego wyrazie twarzy, że ta rozłąka z nią daje mu się we znaki.  Nie cieszył się ze zwycięskiego meczu tak jak zawsze. Nie siedział na ławce rezerwowych roześmiany jak w większości przypadków.
- Pani Coentrão – usłyszała głos i przebudziła się ze swoich przemyśleń. Wstała i udała się do gabinetu lekarza. Położyła się na kozetce i przygotowała do badania USG.
- Jak się pani czuje? – spytał lekarz, uśmiechając się do niej serdecznie. Nałożył żel na jej lekko zaokrąglony brzuch i przyłożył urządzenie.
- Bywało lepiej – odpowiedziała, wpatrując się w mały ekranik komputera.
- Może uda mi się panią jakoś rozweselić… Chce znać pani płeć?
- Bardzo – od razu w jej oczach pojawiły się świecące iskierki a kąciki ust powędrowały ku górze.
- Córeczka – powiedział zadowolony po dłuższej chwili – Dzieciątko dobrze się rozwija… Pan Coentrão będzie znów skakał z radości.
- Tak, z pewnością – odpowiedziała bez entuzjazmu, ścierając żel z brzucha.
Wstała do pozycji siedzącej i udała się za lekarzem do drugiej części gabinetu. Usiadła naprzeciw pana Gonzalo, który wpisywał do karty przebieg ciąży, która póki co przechodziła bezproblemowo.
Po chwili pożegnała się z lekarzem od którego dostała zdjęcie USG swojej nienarodzonej jeszcze córeczki.

xxx

Od kilku dni zbierał się w sobie by pojechać do żony i z nią porozmawiać.
Ubrał się w ciemne spodnie jeansowe i białą koszulę. Do przedniej kieszeni włożył obrączkę i pierścionek zaręczynowy Víctorii.  Wziął klucze z szafki i wyszedł z domu, kierując się do pobliskiej kwiaciarni, gdzie kupił jedną, czerwoną różyczkę. Blondynka ceniła sobie subtelność. Nie lubiła rozrzutu lecz symbolikę.
Wrócił pod apartamentowiec i wsiadł w samochód. Ruszył w kierunku domu swojej teściowej gdzie aktualnie mieszkała jego żona i córka i  do którego dotarł po niespełna dwudziestu pięciu minutach.
Zatrzymał się pod kamienicą i zauważył idącą z szerokim uśmiechem żonę. Pośpiesznie zaparkował samochód i wyszedł z niego, gasząc silnik. Podbiegł do niej i złapał jej dłoń.
- Víctoria, porozmawiajmy – powiedział proszącym tonem. Uśmiech z jej twarzy zniknął i pojawiło się zdziwienie. Czekała aż zacznie się tłumaczyć, przeprosi …
- Wróć do mnie, proszę. Nie wytrzymuje już bez ciebie. Wiem, że źle zrobiłem… Przyznaję się bez bicia, jestem o ciebie cholernie zazdrosny! Z resztą, kto by nie był? Mam szczęście, że jesteś moją żoną i teraz żałuję, że tak cię oskarżałem…Wybacz mi, kochanie – mówił, patrząc na nią z miłością. Dał jej różę a ona pozwoliła mu się do siebie zbliżyć i przytulić.
- Nie jestem pewna czy sobie to wszystko poukładałeś… czy się poprawiłeś… Nie mogę teraz ryzykować. Wiem, że ci zależy ale skąd mam mieć pewność, że te kłótnie się nie powtórzą? – spojrzała na niego z lekko zaszklonymi oczami. Odsunęła się od niego i wpatrywała w różę, którą od niego dostała.
- Nie powinienem doprowadzić do czegoś takiego… W moje słowo już nie uwierzysz, ale zmieniam się. Wszyscy dookoła mi to mówią.
- Dajmy sobie jeszcze trochę czasu. – powiedziała smutno i zaczęła iść w stronę kamienicy. Nawet nie zauważyła kiedy upuściła zdjęcie USG swojego dziecka. Fabio jej nie zatrzymywał. Nie dałaby się namówić. Victoria jest stanowcza i mocno trzyma się reguł narzuconych przez siebie. Jak tak mówi, tak ma być – przynajmniej dla niej. Piłkarz podniósł zdjęcie i wpatrywał się w  niej jak w obrazek.  Uśmiechnął się delikatnie patrząc na dzieciątko, które jego żona nosi pod sercem. Wiedział, że musi się bardziej starać…
_________
ciąg dalszy telenoweli xD
Przepraszam za ciągłe opóźnienia we wstawianiu odcinka, no ale jakoś tak doba to za krótko xD 
+ wybaczcie że nie komentuje waszych opowiadań, ale z reguły większośc czytam na telefonie i po prostu nie mam jak komentować albo nie chce mi się :)
Tak więc za to również przepraszam!

4 komentarze:

  1. Córeczka, ojjjjj. Ja bym wolała synka :D Dwie dziewczyny w jednym domu to nic dobrego.
    Fabio chyba naprawdę zrozumiał swoje błędy i rzeczywiście się zmienił. Żona powinna mu już odpuścić;3
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. słodki jest ten rozdział. Victoria może być spokojna jeśli chodzi o córeczkę. dziecko dobrze się rozwija. żeby tylko jeszcze odbudowała relacje z Fabio. czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać, że Fabio bardzo zależy na rodzinie i będzie się starał. Mam nadzieję, że z czasem z zmieni się i Victoria da mu szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na ciag dalsze ciekawe czy będą razem :)

    OdpowiedzUsuń