niedziela, 23 czerwca 2013

Osiem



Siedziała na parapecie, patrząc na widoki za oknem. Było ciemno, ale latarnie rozświetlały ulicę. Obserwowała szczęśliwe pary, które szły przed siebie, trzymając się za ręce i śmiejąc się głośno.
Popijała zimne już kakao, kiedy ponownie rozdzwonił się jej telefon. Spojrzała na komórkę i nawet nie wstała by ją odebrać. Z daleka widziała zdjęcie męża, które miała ustawione jak dzwoni, jak i słyszała dźwięk który miała ustawiony tylko dla niego.
- Wyłącz ten telefon, bo staram się uśpić Inés – do pokoju w którym siedziała, weszła jej matka i mówiła głośnym szeptem. Blondynka zeszła z parapetu i wyciszyła telefon, wyłączając również wibracje. Powróciła na poprzednie miejsce i dalej wpatrywała smutno za okno, próbując znaleźć jakieś rozwiązanie z jej beznadziejnej sytuacji w której aktualnie się znajdowała. Spojrzała na palec, na którym był pierścionek zaręczynowy i obrączka. Zdjęła biżuterię z palców i oglądała je z każdej możliwej strony, pozwalając sobie na uronienie kilku łez.
Zeszła z parapetu i z szuflady w biurku, będącym przy ścianie, wyciągnęła białą kopertę, na której napisała imię męża. Do środka wrzuciła pierścionki i krótki liścik. Oparła to o lampkę  i wyszła z pokoju by udać się na chwilę do córki. Ucałowała jej czoło, obserwując jej spokojny sen. Uśmiechnęła się blado, ciężko wzdychając. Trudno pozbawić dziecka ojca w takim wieku. Musiała tak postąpić, nie widziała póki co innego wyjścia. Bała się odpowiedzi na pytania, gdzie jest tatuś?
Wyszła z pokoju, gasząc lampkę nocną i cicho zamykając drzwi.
Udała się do salonu, gdzie była jej matka. Usiadła obok niej na kanapie i bez jakichkolwiek słów, przytuliła się do niej.
- Będzie dobrze, potrzebujecie czasu – pocieszała ją rodzicielka, przytulając jeszcze mocniej do swojego serca i głaszcząc po włosach.
- Nic nie będzie dobrze – załkała – Oskarża mnie bezpodstawnie, więc po co w tym dalej tkwić? Mam tego dość, zastanawiam się nad rozwodem… Nie jestem do końca pewna… Nie chcę się póki co tym denerwować, nie chcę zaszkodzić temu maluszkowi – na brzuchu położyła dłonie i zaczęła go głaskać-  Może to nim wstrząśnie… Będę nieugięta, ma kilka miesięcy na poprawę.
- Dobrze rozumujesz, ale jesteś pewna, że chcesz pozbawić swoje dzieci ojca?
- Do jednego się nie przyznał, więc  uznaję, że będzie miało tylko matkę – odpowiedziała smutno blondynka, wycierając łzę z policzka.
- Damy radę – rodzicielka ucałowała czoło córki, wciąż dodając słowa otuchy.

xxx
Wstała rano z powodu porannych mdłości. Zamknęła się w łazience, w której spędziła prawie godzinę na wyszykowanie się do wyjścia. Tuszowała swoje podpuchnięte oczy od nocnego płaczu. Kiedy wyszła, zaczęła po całym mieszkaniu zbierać rzeczy, to telefon, to klucze. Wzięła kopertę z pokoju i włożyła wszystko do torebki. Związała włosy i założyła na nos okulary.
- Gdzie idziesz? – spytała jej matka, gdy ta zakładała buty.
- Jadę po ubrania. Fábio teraz nie ma, jest na treningu więc to dobra okazja. – odpowiedziała blondynka i wyszła, blado się uśmiechając.
Zamówiła taksówkę, która podwiozła ja pod jej wspólne mieszkanie z piłkarzem.
Poprosiła kierowcę o to by tu na nią poczekał, i skierowała się do klatki jednego z apartamentowców.
Otworzyła drzwi kluczami, po czym weszła do mieszkania, w którym panował istny chaos. Wyjęła z torebki kopertę i położyła ją na kuchennym blacie, po czym skierowała się do sypialni.
Spod łóżka wzięła dwie torby podróżne i zaczęła szybko je zapełniać najpierw swoimi rzeczami, a potem ubrankami i zabawkami córki.
Wychodząc z apartamentowca poprosiła kierowcę by jej pomógł z bagażami, po czym kazała zawieść się w stronę mieszkania matki, które znajdywało się niespełna pół godziny drogi od mieszkania Fábio.

xxx

Wracał z treningu lekko przybity. Odkąd Víctoria od niego odeszła nie miał motywacji do dalszego życia. Nie mógł skupić się na treningu, a opcja wracania do pustego domu wcale nie napawała go optymizmem. Dzwonił kilkadziesiąt razy do żony i wysyłał milion smsów, ale ani nie odbierała ani nie odpisywała. Nie chciała z nim rozmawiać i on doskonale o tym wiedział, choć w duchu miał nadzieję, że jednak odbierze i zamieni z nim kilka zdań. Zatrzymał samochód pod apartamentowcem, kiedy ujrzał swoją żonę, która wsiada do taksówki, a kierowca pakuje walizki do bagażnika.
Jego świat się załamał. Wyprowadziła się od niego na dobre… A może to tylko chwilowe?
Nie pojechał za nią. Była zbyt stanowcza by od razu dać mu szansę i porozmawiać. Znał ją za dobrze.
Udał się do domu i otwierając mieszkanie do jego nozdrzy dobiegł zapach jej perfum, które tak uwielbiał i które kojarzyły mu się tylko z nią. Poszedł do sypialni i zobaczył prawie pustą szafę oraz dostrzegł jedną koszulkę na podłodze, którą podniósł i odłożył na swoje miejsce. Westchnął z bezradności, kierując się do kuchni. Miał zamiar przygotować sobie coś do jedzenia i cały dzień przeleżeć na kanapie w salonie i grać na konsoli. Jednak na blacie dostrzegł białą kopertę zaadresowaną do niego. Od Víctorii. 
Otworzył i wyjął z niej małą karteczkę.
‘ Mam nadzieję, że da ci to dużo do myślenia’
Nie rozumiał do końca słów napisanych przez jego żonę, dlatego sprawdził zawartość koperty. Znalazł tam pierścionek zaręczynowy i obrączkę.
Momentalnie posmutniał i zbladł. Dopuścił do tego, że osoba którą kocha odeszła od niego.
Zsunął się na podłogę i oparł plecami o szafki. Zastanawiał się co może zrobić by naprawić to wszystko. Wiedział, że życie bez Víctorii i Inés dla niego jest niemożliwe. Zapomniał o jednej najważniejszej osobie – o drugim dziecku, które jego żona nosi pod sercem.  Okrył twarz dłońmi.
Zawaliłem na całej linii, jak to naprawić?
_______-
no to jest i ósemka.
Nie wiem co powiedzieć. Zero weny, za nic nie mogę się wziąć.

7 komentarzy:

  1. na serio ciekawy rozdział. Victoria jest bardzo stanowcza, ale mam nadzieję, że jakoś wybaczy swojemu mężowi, bo chyba ten zaczyna rozumieć, do czego doprowadził. czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah ah, włąśnie takich kobiet nie lubię. Dla których liczą się tylko one, a nic więcej. Niestety ale nie pałam do Victori żadnym dobrym uczuciem. Rozumiem, że jest jej ciężko, ale nie może być tak, że Fabio nagle rzuci dla niej wszystko. Jest piłkarzem, a ona to zaakceptowała biorąc z nim ślub. I tak strasznie w niego celuje: "Mam nadzieję że to da ci do myślenia" Kurna jak jakiś dyktator który skazuje kogoś na śmierć. Nie lubię takich osób... No cóż. Gdyby jej zależało to by działała inaczej. Nie mówię że Fabio jest bez winy, no ale żeby już nagle zrywać, rozstawać się itd? Eh..Skoro wie, że Fabio jest tak umysłowo pedantyczny, że musi mieć wszystko poukładane to powinna mu pomóc. A ona już z góry zakłada za każdym razem że wszystko jest źle. Jak się dowiedziała o ciąży to już wtedy nawet podsumowała ich związek na straty.
    Ja powolutku wracam. Nie wiem kiedy pojawi się nowość. Muszę napisać co nieco... Póki co buźka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Inteligencja facetów mnie powala .Najpierw zrobić później pomyśleć . Najbardziej w tym wszystkim żal mi małej bo nie do końca rozumie co się dzieję . Liczę że Fabio się w końcu weźmie w garść i zawalczy o swoją rodzinę.
    Zero weny ? Skąd ja to znam ? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no, ona uparta, że nie odbiera jego telefonów, a on za mało się stara żeby to naprawić i wysilić się by ją znaleźć!
    I teraz to ma się rozpaść?
    Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż konsekwentnie nie odbiera od niego telefonów, bo ją zranił więc nie ma co się dziewczynie dziwić.
    A Fabio niech sobie przemyśli kilka spraw a potem próbuje naprawić, bo póki co idzie na żywioł.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta sytuacja na pewno wstrząśnie Fabio i mam nadzieję, że on w końcu się ogarnie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Fabio sam jest sobie winien, nie rozumiem jego zachowania, w ogóle nie rozumiem facetów. Myślą przyrodzeniem, ale to już chyba mówiłam. Czekam na 9 ;*
    zapraszam do siebie: prawdziwe-przeznaczenie.blog.pl/2013/06/30/rozdzial-xi/

    OdpowiedzUsuń