Siedziała na
parapecie, patrząc na widoki za oknem. Było ciemno, ale latarnie rozświetlały
ulicę. Obserwowała szczęśliwe pary, które szły przed siebie, trzymając się za
ręce i śmiejąc się głośno.
Popijała
zimne już kakao, kiedy ponownie rozdzwonił się jej telefon. Spojrzała na
komórkę i nawet nie wstała by ją odebrać. Z daleka widziała zdjęcie męża, które
miała ustawione jak dzwoni, jak i słyszała dźwięk który miała ustawiony tylko
dla niego.
- Wyłącz ten
telefon, bo staram się uśpić Inés
– do pokoju w którym siedziała, weszła jej matka i mówiła głośnym szeptem.
Blondynka zeszła z parapetu i wyciszyła telefon, wyłączając również wibracje.
Powróciła na poprzednie miejsce i dalej wpatrywała smutno za okno, próbując
znaleźć jakieś rozwiązanie z jej beznadziejnej sytuacji w której aktualnie się
znajdowała. Spojrzała na palec, na którym był pierścionek zaręczynowy i
obrączka. Zdjęła biżuterię z palców i oglądała je z każdej możliwej strony,
pozwalając sobie na uronienie kilku łez.
Zeszła z
parapetu i z szuflady w biurku, będącym przy ścianie, wyciągnęła białą kopertę,
na której napisała imię męża. Do środka wrzuciła pierścionki i krótki liścik.
Oparła to o lampkę i wyszła z pokoju by
udać się na chwilę do córki. Ucałowała jej czoło, obserwując jej spokojny sen.
Uśmiechnęła się blado, ciężko wzdychając. Trudno pozbawić dziecka ojca w takim
wieku. Musiała tak postąpić, nie widziała póki co innego wyjścia. Bała się
odpowiedzi na pytania, gdzie jest tatuś?
Wyszła z
pokoju, gasząc lampkę nocną i cicho zamykając drzwi.
Udała się do
salonu, gdzie była jej matka. Usiadła obok niej na kanapie i bez jakichkolwiek
słów, przytuliła się do niej.
- Będzie
dobrze, potrzebujecie czasu – pocieszała ją rodzicielka, przytulając jeszcze
mocniej do swojego serca i głaszcząc po włosach.
- Nic nie
będzie dobrze – załkała – Oskarża mnie bezpodstawnie, więc po co w tym dalej
tkwić? Mam tego dość, zastanawiam się nad rozwodem… Nie jestem do końca pewna…
Nie chcę się póki co tym denerwować, nie chcę zaszkodzić temu maluszkowi – na
brzuchu położyła dłonie i zaczęła go głaskać-
Może to nim wstrząśnie… Będę nieugięta, ma kilka miesięcy na poprawę.
- Dobrze
rozumujesz, ale jesteś pewna, że chcesz pozbawić swoje dzieci ojca?
- Do jednego
się nie przyznał, więc uznaję, że będzie
miało tylko matkę – odpowiedziała smutno blondynka, wycierając łzę z policzka.
- Damy radę
– rodzicielka ucałowała czoło córki, wciąż dodając słowa otuchy.
xxx
Wstała rano
z powodu porannych mdłości. Zamknęła się w łazience, w której spędziła prawie
godzinę na wyszykowanie się do wyjścia. Tuszowała swoje podpuchnięte oczy od
nocnego płaczu. Kiedy wyszła, zaczęła po całym mieszkaniu zbierać rzeczy, to
telefon, to klucze. Wzięła kopertę z pokoju i włożyła wszystko do torebki.
Związała włosy i założyła na nos okulary.
- Gdzie
idziesz? – spytała jej matka, gdy ta zakładała buty.
- Jadę po
ubrania. Fábio teraz nie ma,
jest na treningu więc to dobra okazja. – odpowiedziała blondynka i wyszła,
blado się uśmiechając.
Zamówiła
taksówkę, która podwiozła ja pod jej wspólne mieszkanie z piłkarzem.
Poprosiła
kierowcę o to by tu na nią poczekał, i skierowała się do klatki jednego z
apartamentowców.
Otworzyła
drzwi kluczami, po czym weszła do mieszkania, w którym panował istny chaos.
Wyjęła z torebki kopertę i położyła ją na kuchennym blacie, po czym skierowała
się do sypialni.
Spod łóżka
wzięła dwie torby podróżne i zaczęła szybko je zapełniać najpierw swoimi
rzeczami, a potem ubrankami i zabawkami córki.
Wychodząc z
apartamentowca poprosiła kierowcę by jej pomógł z bagażami, po czym kazała
zawieść się w stronę mieszkania matki, które znajdywało się niespełna pół
godziny drogi od mieszkania Fábio.
xxx
Wracał z
treningu lekko przybity. Odkąd Víctoria
od niego odeszła nie miał motywacji do dalszego życia. Nie mógł skupić się na
treningu, a opcja wracania do pustego domu wcale nie napawała go optymizmem.
Dzwonił kilkadziesiąt razy do żony i wysyłał milion smsów, ale ani nie odbierała ani
nie odpisywała. Nie chciała z nim rozmawiać i on doskonale o tym wiedział, choć
w duchu miał nadzieję, że jednak odbierze i zamieni z nim kilka zdań. Zatrzymał
samochód pod apartamentowcem, kiedy ujrzał swoją żonę, która wsiada do
taksówki, a kierowca pakuje walizki do bagażnika.
Jego świat
się załamał. Wyprowadziła się od niego na dobre… A może to tylko chwilowe?
Nie pojechał
za nią. Była zbyt stanowcza by od razu dać mu szansę i porozmawiać. Znał ją za
dobrze.
Udał się do
domu i otwierając mieszkanie do jego nozdrzy dobiegł zapach jej perfum, które
tak uwielbiał i które kojarzyły mu się tylko z nią. Poszedł do sypialni i
zobaczył prawie pustą szafę oraz dostrzegł jedną koszulkę na podłodze, którą
podniósł i odłożył na swoje miejsce. Westchnął z bezradności, kierując się do
kuchni. Miał zamiar przygotować sobie coś do jedzenia i cały dzień przeleżeć na
kanapie w salonie i grać na konsoli. Jednak na blacie dostrzegł białą kopertę
zaadresowaną do niego. Od Víctorii.
Otworzył i
wyjął z niej małą karteczkę.
‘ Mam nadzieję, że da ci to dużo do
myślenia’
Nie rozumiał
do końca słów napisanych przez jego żonę, dlatego sprawdził zawartość koperty.
Znalazł tam pierścionek zaręczynowy i obrączkę.
Momentalnie
posmutniał i zbladł. Dopuścił do tego, że osoba którą kocha odeszła od niego.
Zsunął się
na podłogę i oparł plecami o szafki. Zastanawiał się co może zrobić by naprawić
to wszystko. Wiedział, że życie bez Víctorii
i Inés dla niego jest
niemożliwe. Zapomniał o jednej najważniejszej osobie – o drugim dziecku, które
jego żona nosi pod sercem. Okrył twarz
dłońmi.
Zawaliłem na całej linii, jak to naprawić?
_______-
no to jest i ósemka.
Nie wiem co powiedzieć. Zero weny, za nic nie mogę się wziąć.
na serio ciekawy rozdział. Victoria jest bardzo stanowcza, ale mam nadzieję, że jakoś wybaczy swojemu mężowi, bo chyba ten zaczyna rozumieć, do czego doprowadził. czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńAh ah, włąśnie takich kobiet nie lubię. Dla których liczą się tylko one, a nic więcej. Niestety ale nie pałam do Victori żadnym dobrym uczuciem. Rozumiem, że jest jej ciężko, ale nie może być tak, że Fabio nagle rzuci dla niej wszystko. Jest piłkarzem, a ona to zaakceptowała biorąc z nim ślub. I tak strasznie w niego celuje: "Mam nadzieję że to da ci do myślenia" Kurna jak jakiś dyktator który skazuje kogoś na śmierć. Nie lubię takich osób... No cóż. Gdyby jej zależało to by działała inaczej. Nie mówię że Fabio jest bez winy, no ale żeby już nagle zrywać, rozstawać się itd? Eh..Skoro wie, że Fabio jest tak umysłowo pedantyczny, że musi mieć wszystko poukładane to powinna mu pomóc. A ona już z góry zakłada za każdym razem że wszystko jest źle. Jak się dowiedziała o ciąży to już wtedy nawet podsumowała ich związek na straty.
OdpowiedzUsuńJa powolutku wracam. Nie wiem kiedy pojawi się nowość. Muszę napisać co nieco... Póki co buźka!
Inteligencja facetów mnie powala .Najpierw zrobić później pomyśleć . Najbardziej w tym wszystkim żal mi małej bo nie do końca rozumie co się dzieję . Liczę że Fabio się w końcu weźmie w garść i zawalczy o swoją rodzinę.
OdpowiedzUsuńZero weny ? Skąd ja to znam ? :)
Nie no, ona uparta, że nie odbiera jego telefonów, a on za mało się stara żeby to naprawić i wysilić się by ją znaleźć!
OdpowiedzUsuńI teraz to ma się rozpaść?
Czekam na kolejny rozdział!
No cóż konsekwentnie nie odbiera od niego telefonów, bo ją zranił więc nie ma co się dziewczynie dziwić.
OdpowiedzUsuńA Fabio niech sobie przemyśli kilka spraw a potem próbuje naprawić, bo póki co idzie na żywioł.
Pozdrawiam :)
Ta sytuacja na pewno wstrząśnie Fabio i mam nadzieję, że on w końcu się ogarnie...
OdpowiedzUsuńFabio sam jest sobie winien, nie rozumiem jego zachowania, w ogóle nie rozumiem facetów. Myślą przyrodzeniem, ale to już chyba mówiłam. Czekam na 9 ;*
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie: prawdziwe-przeznaczenie.blog.pl/2013/06/30/rozdzial-xi/