niedziela, 9 czerwca 2013

Sześć



Po kilku dniach odebrała telefon od szefa, który zakomunikował jej, że złożył już skargę na Fábio. Blondynka nie dała się ponieść emocjom jak jej mąż, który bacznie przysłuchiwał się całej  rozmowie.  Odpowiedziała byłemu szefowi, że ma zdjęcie które go skompromitują  i żeby lepiej wycofał skargę. Rozłączył się by po niecałej godzinie zadzwonić i zgodzić się na jej propozycje : Ona nie pokazuje żadnych zdjęć, a on wycofuje skargę.
Fábio był dumny ze swojej żony  iż radości uniósł ja ponad ziemię i zaczął się z nią kręcić wokół własnej osi.
- Wariacie, postaw mnie na ziemi! – krzyczała, śmiejąc się .
- Ja też chcę! – przyszła do nich Inés, która wyciągnęła rączki do góry. Blondyn postawił Víctorię na podłodze i wziął córkę na ręce. Kątem oka zobaczył jak jego żona ucieka do łazienki, przykrywając ręką usta.
Postawił dziewczynkę na kanapie i podszedł pod pomieszczenie gdzie była Víki. Zapukał, pytając się czy wszystko w porządku.
- Tak, zemdliło mnie po tym kręceniu. Niedawno jadłam – odpowiedziała, wychodząc z łazienki i uśmiechając się blado.

xxx

Szli do pobliskiego parku ogrodzonego przed niechcianymi gośćmi. Dziewczynka biegała po placu zabaw, a Fábio trzymał za rękę Víctorię, co chwilę patrząc w jej niebieskie tęczówki.
Jak za starych dobrych czasów – można by rzec.
Po krótkim czasie przybiegła do nich Inés, ciągnąc swojego tatę za rękę w kierunku zjeżdżalni.
- Łap mnie – krzyknęła dziewczynka i pojawiła się na ślizgawce. Fábio czekał z rozłożonymi rękami na dole.
Víctoria przypatrywała się lekko uśmiechnięta.  Kochała ten widok, choć bardzo rzadko miał miejsce. Poczuła jak kręci jej się w głowie, więc usiadła na ławce, która była tuż za nią i oddychała głęboko przymykając oczy.
Nie dała po sobie poznać, że coś jest nie tak. Była święcie przekonana, że jej złe samopoczucie jest spowodowane zbyt małą ilością zjedzonego posiłku. Nie miała w ogóle apetytu od kilku dni.
- Idziemy coś zjeść? – nie zauważyła kiedy przed nią pojawił się Fábio z Inés na rękach.
Przytaknęła, powoli wstając z drewnianej ławeczki. Złapała jego wolną dłoń i szli do jednej z ich ulubionych restauracji.

Po piętnastu minutach doszli na miejsce, zajmując stolik w kącie lokalu, które najmniej rzucało się w oczy.
Po chwili zjawiła się obok nich młoda i atrakcyjna kelnerka z notesem w ręce. Uśmiechała się szeroko do piłkarza, który nawet nie zwracał na nią zbytnio uwagi.
W Víctorii aż się gotowało, dlatego też złapała dłoń Fábio, która była na stole by dać do zrozumienia kelnerce, że ten oto facet jest zajęty i ma rodzinę.
- Widziałeś jak ta dziewczyna na ciebie patrzyła? – spytała, gdy szatynka odeszła notując resztę zamówienia z pamięci.
- Coś mi przemknęło przed oczami, a co? – uśmiechnął się do niej, widząc że w blondynce się aż gotuje, a on lubił ją przedrzeźniać.
- Czuję się zazdrosna – mruknęła, poprawiając sobie córkę na kolanach, bawiącą się widelcem i gadającą do siebie.
- To nie czuj się zazdrosna – wyszeptał jej w ucho, powodując przy tym dreszcze i musnął jej usta.
- Smacznego – ten moment przerwał głos kelnerki, która kładła na stół zamówione przez nich dania.
Uśmiechnęli się w ramach podziękowania i zaczęli jeść.
- Co tak marnie ci idzie? – spytał Fábio, patrząc to na jej talerz, to na nią.
- Nie mam apetytu – odpowiedziała – Za to ty jesz za nas troje – zaśmiała się, widząc kolejną porcję na jego talerzu – Jutro na treningu się nie ruszysz!

xxx

Niósł na rękach śpiącą córkę. Spoglądał co jakiś czas na żonę i dumnie stwierdził w myślach, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Ma kochającą i piękną żonę, dziecko które jest jego oczkiem w głowie, robi to co kocha. Czego chcieć więcej od życia?
Weszli do mieszkania. Fábio od razu skierował się do pokoju córeczki, w którym przebrał ją w piżamę i przykrył szczelnie kołdrą, całując jej czoło.
W salonie siedziała już jego żona, która rozmasowywała swoje obolałe od butów stopy.
Usiadł obok niej i położył sobie jej nogi na swoich.
Zaczął masować jej stopy, widząc jak Víctoria przymyka oczy z uczucia ulgi.
________
nie wiem co mam powiedzieć. Brak mi słów. Czuję się dziwnie samotna, wiecie?
Przez najbliższy tydzień będę niedostępna. Mam wymianę i wiecie...zero czytania a co dopiero tworzenia... oczywiście normalnie mnie o wszystkim informujcie, tylko że po prostu przeczytam w następny weekend. Pozdrawiam :*

8 komentarzy:

  1. Świetny , świetny , świetny :D
    No i dobrze , nie ma skargi - nie ma zdjęć :D
    Zapraszam na V rozdział ;) http://no-soy-estrella.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawroty głowy wymioty ? Coś zaczynam podejrzewać. Sielanka nie patrząc wspaniała ale czuję w kościach że coś się wydarzy .Miłej wymiany i głowa do góry :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie dzidzi? :D
    |Fajna z nich rodzinka i mam nadzieję, że ten durny szef nie przerwie ich rodzinnej idylli.
    Będzie dobrze, nie przejmuj się :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział. jest tak spokojnie. mam nadzieję, że Victoria jest w ciąży. czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo, świetny rozdział. Dzieje się duuuużo. Życzę udanej wymiany ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. no i sprawa z szefuńciem wyjaśniona xdd Chociaż tyle. A co jest Victorii? Czyżby rodzinka miała się powiększyć?

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że szef Victorii zdecydował się nie składać skargi na Fabio. Mam nadzieję, że pomiędzy Fabio i Victorią wszystko będzie już dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Noo, czyżby Vicki byłą w ciąży? Zapowiada się ciekawie :D
    A szantaż nad szefuniem, nuuah, palce lizać :D Ale dobrze żę Fabio dał mu w morde.

    majeks.blog.pl
    prawdziwe-przeznaczenie.blog.pl
    Zapraszam w wolnej chwili na nowe rozdziały ^^

    OdpowiedzUsuń