Obudziła się
przytulona do jego torsu zupełnie naga. Uśmiechnęła się pod nosem na myśl o
wczorajszej nocy. Wygramoliła się spod
kołdry i zakładając koszulę męża poszła do kuchni. Usłyszała jednak mamrotanie
swojej córki więc poszła zobaczyć co się dzieje. Otworzyła drzwi i zobaczyła,
że Inés nie śpi. Podeszła do
niej i przyklękła przy jej łóżku.
- Co się
dzieje skarbie? – spytała troskliwie, całując ją w czółko.
-Brzuszek
mnie boli – odpowiedziała mała i w jej oczach pojawiły się łzy.
- Zaraz
zrobię ci herbatki miętowej i pomasujemy brzuszek, dobrze? – pogłaskała
dziewczynkę po głowie, po czym wyszła szybko z pokoju i wstawiła wodę na gazie.
W między czasie migiem się ubrała i kiedy woda zaczęła się gotować, zaparzyła
herbaty.
Po kilku
minutach siedziała przy córce i dawała jej do popicia gorącej cieczy. Masowała
jej brzuszek, całując co jakiś czas czółko i mówiąc, że za chwilę przestanie
boleć.
Po mniej
więcej pół godzinie dziewczynka ponownie zasnęła, a blondynka wyszła z
pomieszczenia, zostawiając uchylone drzwi do pokoju dziecka.
Zaparzyła
sobie kawy i zrobiła kanapkę z serem po czym odpaliła laptopa a następnie
internet by zobaczyć najnowsze wiadomości ze świata. Pierwsze co jej się
rzuciło, to artykuł o tym, że niejaki Fábio
Coentrão pobił jej byłego szefa i który ma zamiar go
oskarżyć o napaść. Wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia, po czym usłyszała kroki i
odwróciła głowę. Ujrzała swojego męża, ubranego jedynie w spodenki, które
służyły mu za piżamę. Nie powiedziała nic, tylko odwróciła laptopa w jego stronę
i nakazała czytać.
- Co za
gnojek! Jakim prawem chce mnie oskarżyć
o pobicie?! – krzyknął wkurzony. Ona przyłożyła palec do jego ust by go
uciszyć i powiedziała, że Inés
śpi bo się źle czuje. On przytaknął na znak zrozumienia, po czym zaczął chodzić
nerwowo po mieszkaniu.
- Jeżeli
mnie oskarży to jestem uziemiony – mówił cicho. – Sąd i te rozprawy!
- Jeżeli cię
oskarży to powiem w sądzie, że próbował się do mnie dobrać… Nie tylko do mnie,
ale to szczegół. I na to akurat mamy dowody – powiedziała po czym znalazła w
telefonie kilka zdjęć zrobionych z
ukrycia, przedstawiające jednoznaczne sytuacje i pokazała je mężowi.
- Ale mam
wspaniałomyślną żonę! – podszedł do niej i pocałował przelotnie w usta na co
ona dumnie się uśmiechnęła.
- Jeżeli to
zgłosi to my się z nim dogadamy. Coś za coś – powiedziała zadowolona – Od razu
się zamknie i niczego nie będzie.
Kiedy
wyszedł Fábio, w domu zrobiło
się strasznie cicho. Inés
jeszcze spała, a ona nie wiedziała co ma z sobą zrobić. Udała się do kuchni i
wpatrywała się w blat. Miała ochotę coś zrobić, ale jeszcze nie miała pomysłu
co.
Po chwili
jednak ją olśniło i postanowiła zrobić deser czekoladowy z bananami. Ubrała
fartuszek i zaczęła robić wpierw ciemną masę . Wrzącą wodę rozrobiła z żelatyną
a kiedy ta się rozpuści dodała śmietanę i
kakao. Wstawiła do lodówki by stężało i wzięła się za robienie białej
masy z serka waniliowego i mleka, który również wstawiła do lodówki. Po
dziesięciu minutach wyjęła obie masy w dwóch naczyniach i zaczęła w pucharkach
wszystko „układać”. Pokroiła banany, które położyła na dnie naczynia i potem
wlała trochę ciemnej a potem białej masy. Na górze posypała ciemną posypką i
posmakowała. Była dumna z tego co zrobiła. Robi się szybko ale jakie dobre! Drugi
pucharek wstawiła do lodówki, który był dla Fábio. Po chwili znów
usłyszała głos córki, więc wycierając ręce w
fartuszek.
- I jak
skarbie się czujesz? – spytała i przyklękła przy łóżku, głaszcząc jej głowę.
Dziewczyna była rozpalona.
- Boli mnie
bardzo- odpowiedziała łamiącym głosikiem, po czym wychyliła się za łóżko i
zwymiotowała. Kobieta pośpiesznie posprzątała i wzięła córkę na ręce, uprzednio
ją ubierając ,wyszła z mieszkania. Zapięła dziewczynkę w foteliku i ruszyła w
stronę szpitala.
Po zbadaniu
Inés, okazało się, że ma
zapalenie wyrostka robaczkowego i żeby ból ustąpił, trzeba go wyciąć. Kobieta
bez zastanowienia podpisała zgodę na zabieg po czym zadzwoniła do Fábio, który na całe szczęście
właśnie kończył trening. Trzymała za rączkę swoją córkę, leżącą na łóżku i mówiącą cicho, że się boi.
- Będzie
dobrze. – uspokajała ją blondynka, po czym głaskała jej główkę.
Nagle do
Sali wparował Fabio i ucałował swoją córeczkę.
- Wiadomo co
jest? – spytał się żony.
- Zapalenie
wyrostka, potrzebna jest operacja na którą mają ja zabrać za jakieś pół
godziny.
Jak
powiedziała, tak się stało. W tym czasie rodzice starali się zająć czymś swoją
pociechę, by nie myślała o czekającym ją zabiegu. Dziewczynka zasnęła po lekach
podanych przez pielęgniarkę i została przewieziona na salę operacyjną.
Víctoria siedziała na plastikowym
krzesełku opierając głowę o ramię piłkarza.
Życie rodzica to praca na pełen etat, od
którego nie można wziąć sobie urlopu.
______
jakoś brak mi chęci do życia. Wybaczcie :c
Szef Victori to ma tupet -,- nie dziwie sie Fabio, ze tak zareagowal. W koncu rodzina najwazniejsza. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńCo za .. :O Takiego szefa to .. Kurde :D
OdpowiedzUsuńSzkoda małej ;( Wiem co to znaczyyy .
Zapraszam do mnie http://no-soy-estrella.blogspot.com/
Idiota nie szef, ale dobrze że mają na niego haka. Biedna niunia, zapalenie wyrostka robaczkowego, to bardzo bolesne przeżycie. Oby szybko doszła do siebie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Podoba mi się ten odcinek. Pokazuje "uroki" każdego rodzica. No i cieszę się, że mają haka na szefa Victorii. :D
OdpowiedzUsuńJak ten typ ma czelność oskarżać Fabio ? Nie rozumie go i po cholerę mu te wszystkie sądy . Wyrostek robaczkowy ? Boli jak cholera mam nadzieję że mała szybko wróci do zdrowia i będzie śmigać z tatusiem po ogrodzie :)
OdpowiedzUsuńInteresujący rozdział. Szef Vuctorii pakuje się w niezłe bagno! Skoro jego pracownica ma dowód to na pewno nie wygra. Żeby tylko Fabio nie miał problemów. Szkoda, żeby Real stracił takiego dobrego obrońcę. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńNo to Victoria z Fabio muszą teraz dokopać temu szefowi!
OdpowiedzUsuńOby ich córeczka szybko wróciła do domu!
Czekam na więcej!
Ciekawa jestem, czy szef Victorii zrobi to... Mam nadzieję, że nic złego z tego nie wyniknie...
OdpowiedzUsuńRobi się ciekawie, interesujący będzie wątek z szefem Victorii, czekam na cd...
OdpowiedzUsuń