niedziela, 5 maja 2013

Jeden



*kolejne trzy lata później*


Siedziała w pracy zawalona stosem zdjęć, które musiała pododawać do odpowiednich artykułów, które miały wyjść następnego dnia.
Usłyszała pukanie do drzwi. Nie podnosząc wzroku znad kartek, powiedziała proszę i wypiła łyk zimnej już kawy. Przerzucała zapisane kartki i poprawiała dodatkowo literówki, zrobione przez nieudolnego pracownika kiedy ku jej zaskoczeniu, przed oczami pojawił się jej mąż. Podszedł do niej i pocałował przelotnie usta,  mówiąc że zabiera ją na obiad.
- Nie mogę teraz – odpowiedziała, patrząc na niego – Muszę zrobić jeszcze kilka rzeczy… Potrzebuję co najmniej godziny.
- Dobrze wiesz, że nie musisz pracować – usiadł na wprost niej i patrzył na nią pustym wzrokiem
- Fábio, przerabialiśmy już to…
- Wiem, że chcesz być w jakiś sposób niezależna, ale dlaczego kosztem rodziny? Chcesz udowodnić światu, że jako żona piłkarza też jesteś wiele warta, że potrafisz dojść do wszystkiego sama przez ciężką pracę… - ujął jej dłoń w swoją i spojrzał głęboko w oczy – Więc jak?
- Fábio, potrzebuję jeszcze godziny… Jutro to idzie do druku i musi być gotowe…
Wstał lekko zrezygnowany i wstał energicznie z krzesła. Kiedy złapał za klamkę odwrócił się i powiedział :
- Idę do domu. Zajmę się naszą córką, bo jak widać ty nawet nie masz czasu dla niej… Masz gdzieś naszą rodzinę – wyszedł lekko trzaskając drzwiami. Brunetka wypuściła zalegające jej w płucach powietrze i rzuciła długopisem w stronę drzwi.
Kolejna kłótnia. Kolejne niemiłe słowa. Kolejna gorzka prawda?

xxx

Siedział przy córce i czytał jej bajkę na dobranoc, co jakiś czas całując jej czółko.
- Gdzie mama? – spytała w pewnym momencie dziewczynka i przytuliła się do swojego taty. Spojrzał na zegar ścienny, który wskazywał godzinę ósmą trzydzieści wieczorem.
- Mamusia pracuje – odpowiedział krótko i dokańczał czytać bajeczkę o siedmiu krasnoludkach. Kiedy dziewczynka usnęła, okrył ją szczelniej kołdrą i całując jej czoło, wyszedł z pokoju cicho zamykając za sobą drzwi.
Usiadł zrezygnowany na kanapie, nie włączając nawet telewizora ani światła. Nie przeszkadzała mu cisza i ciemność, która w tej chwili panowała w mieszkaniu
Kiedy wybiła godzina dziesiąta, usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Słyszał każdy jej ruch, który starała się robić jak najciszej się dało.
- Gdzie byłaś? – spytał i zapalił małą, stojącą lampkę, rozświetlając lekko salon.
- Nie śpisz jeszcze? – spytała podchodząc do niego.
Chciała go pocałować, lecz ten odchylił się lekko od niej.
- Gdzie byłaś? – ponowił pytanie i spojrzał na jej zdezorientowany wyraz twarzy.
- W pracy. Szef zrobił niezapowiedziane zebranie i kazał zmieniać wszystkie artykuły. Padam z nóg – odpowiedziała i usiadła obok niego. Zacisnął delikatnie pięści i wstał z kanapy kiedy Víctoria chciała się do niego przytulić.
- Co jest dla ciebie ważniejsze, rodzina czy praca? – spytał, patrząc na nią lekko zdenerwowany.
  - Dobrze wiesz, że rodzina. Dostałam wolne. Przez dwa dni jestem do waszej dyspozycji. Możemy jechać gdzieś… Jutro na przykład otwierają wesołe miasteczko i możemy iść wszyscy razem – wstała i stanęła obok niego, dłońmi dotykając jego torsu okrytego błękitną koszulką.
Zdjął jej ręce jednym, szybkim ruchem, a  ona znów zrobiła zdezorientowaną minę.
- O co ci chodzi? – spytała.
- O co mi chodzi? Każdego dnia coraz dłużej zostajesz w pracy, bo musisz… A może chcesz? W kółko słyszę tylko szef to, szef tamto. Zdradzasz mnie z nim?! – spytał donośnym głosem i spojrzał na nią gniewnie.
- Odbiło ci do reszty?! Z nikim cię nie zdradzam! Chcę po prostu pracować jak każda inna kobieta w tym kraju! Proszę bardzo, udało ci się wszcząć kolejną kłótnię, gratulacje! – fuknęła z ironią w głosie – Śpisz w salonie. – skierowała się do sypialni i  zamknęła drzwi na klucz. Potem tylko słyszał jak łkała, choć starała się to robić cicho.
_______
Prolog się przyjął z czego jestem niezmiernie zadowolona ^^
Jutro do szkoły, a potem znów tydzień laby :D
p.s pracuje nad nowymi opowiadaniami! ^.^

8 komentarzy:

  1. jakby nie patrzeć niezależność jest raczej ceniona tak samo jak chęć samorealizacji jednak.. jakim kosztem. Coentrao najwyraźniej źle się czuje w obecnej sytuacji i ja się mu nie dziwię. trzymam kciuki by ich rodzina się nie posypała.
    pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział liczę, że dodasz szybko kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział! w prologu było tak miło, a tu nagle zmiana scenerii! praca Victorii jest podejrzana i nic dziwnego, że Fabio ma takie podejrzenia. czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fabio ma rację. Dziewczyna nie powinna aż tyle pracować. I w dodatku ta praca... Coś mi tu "śmierdzi" ;) Szczerze nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów. A że piszesz fajnie, ciekawie i twoje opowiadania chce się czytać, to czekam też na nowe historie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Praca faktycznie jest jakaś dziwna. Jak to mówi pewien kabaretowy skecz "Żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać czy jest wierna" :D
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak ogólnie to powiem, że skrycie podkochuję się w Fabio. Faja, jak ja go nazywam, jest moim prawie ulubionym graczem Realu, a ty (chyba) jako pierwsza napisałaś o nim opowiadanie! Jestem ci za to strasznie, niewymiernie wdzięczna. :)
    Czekam na kolejny odcinek. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zainteresowała mnie ta historia. Ciekawa jestem, jak Fabio rozwiąże swoje problemy małżeńskie i czy w ogóle uda mu się je rozwiązać. Informuj mnie, proszę, o nowościach na GG: 8675263, lub na blogu: www.el--tiempo--de--ti.blogspot.com. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Łooo, kłótnia ;/ nie jest dobrze. Tylko żeby to się nie odbiło na ich dziecku.
    Czekam na kolejny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń