- Ja Fábio
Alexandre da Silva Coentrão biorę sobie ciebie Víctorio za żonę i
ślubuje ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuszczę cię
aż do śmierci. Tak mi dopomóż Boże.
- Ja Víctoria Mariens
Herreira biorę sobie ciebie Fábio za
męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nie
opuszczę cię aż do śmierci. Tak mi dopomóż Boże Wszechmogący.
Po
wypowiedzeniu tych słów oboje włożyli obrączki i pocałowali się. Ten dzień był
jednym z najlepszych. Do czasu.
xxx
Dwa lata później portugalski piłkarz Realu
Madryt jak i kierowniczka jednego z działów w najlepiej prosperującej gazecie
sportowej doczekali się córeczki – Inés
Piłkarz szczególnie był wniebowzięty faktem,
że jego ukochana była w ciąży, a teraz stał zapatrzony w okno oddziału w jednym z madryckich szpitali. Wiedział już, że córeczka będzie jego oczkiem
w głowie. Podobnie wiedziała to jego żona. Oszalał na punkcie jej ciąży i robił
wszystko by było jak najlepiej.
Po godzinie przyszedł do sali poporodowej
gdzie leżała jego żona. Podszedł do jej łóżka, pochylił się nad nią i ucałował
jej czoło, głaszcząc włosy.
- Byłaś dzielna, skarbie. Dobra robota –
powiedział i uśmiechnął się, siadając na podrapanym krzesełku szpitalnym
znajdującym się tuż obok jej łóżka. Zamrugała kilka razy, po czym spojrzała na
niego zmęczona i dotknęła jego dłoni.
- Kocham cię – wyszeptała
- Ja ciebie mocniej – odpowiedział i
popatrzał na nią szczęśliwy, co rusz całując jej dłoń, policzek bądź usta.
_______
A więc startuję z nowym opowiadaniem, tym razem o RM i mam nadzieje, że przypadnie Wam ono do gustu. Sama mam również nadzieje, że przed jego ukończeniem uda mi się napisać dwa pozostałe opowiadania ^^
Opowiadanie będzie się składać z 15 odcinków+prolog i epilog ^^
Chcecie być informowani? Zostawcie komentarz w zakładce INFORMOWANI :) to ułatwi mi sprawę.
Opowiadanie będzie się składać z 15 odcinków+prolog i epilog ^^
Chcecie być informowani? Zostawcie komentarz w zakładce INFORMOWANI :) to ułatwi mi sprawę.
Zapraszam do komentowania :*
Zaczyna się ciekawie a Fabio cóż nie mogę o nim czytać, żeby nie dostać głupawy a wszystko przez kataloński kabaret Crakovia, który robi skecze o Realu i Barcy :D Już dopisuję Twoje opowiadanie do czytanych i wpiszę się w informator :)
OdpowiedzUsuńDość ciekawie :)
OdpowiedzUsuńWyglądają na szczęśliwą i cudowną rodzinkę, ale... Do czasu? To mnie zaintrygowało!
Czekam na jedynkę :))
bardzo interesujący prolog. Fabio ma wielkie szczęście! wziął ślub z cudowną kobietą, a teraz został ojcem. jestem ciekawa, co jeszcze go spotka w życiu. czekam na pierwszy rozdział.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego nie wiedziałam o tym, że jest już prologos ;) No ale oczywiście staję się wierną fanką!
OdpowiedzUsuńiście idylliczny początek, ale coś mi mówi, że dalsze wydarzenia będą jednak odmienne. chciaż ja wiem? okaże sie. :p
OdpowiedzUsuńprzyznam że na opowiadanie z Coentrao jeszcze się nie natknęłam. ;>
Jejku świetny :D Dopiero znalazłam twój blog. Cudowny. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńCudowny początek. Nie mogę doczekać się jak to rozwiniesz. Informuj mnie! ;*
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada :) Uwielbiam Twoje opowiadania więc i tak będzie zajebisty jak zawsze :3
OdpowiedzUsuńA ja zapraszam do mnie
http://no-soy-estrella.blogspot.com