poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Epilog



*kilka tygodni później*

- Na pewno dobrze się  już czujesz? Może byśmy to przełożyli na inny dzień… - spytała po raz kolejny, lekko denerwując tym piłkarza.
- Tak, czuję się już fantastycznie – odpowiedział – Byłaś ze mną wczoraj u lekarza? Byłaś. Czy powiedział, że już jest prawie idealnie? Powiedział. Więc Vikí, proszę. Nie panikuj już  i daj mi żyć – przytulił ją do siebie i ucałował jej czoło. Położył dłonie na jej już widocznie zaokrąglonym brzuszku i musnął jej usta.
- Mamo, to my już idziemy – powiedziała blondynka do swojej rodzicielki, która miała zostać z wnuczką.
- Dobrze. Znajdźcie coś fajnego – uśmiechnęła się i siadając  na kanapie w salonie, wzięła Inés na kolana.
Victoría złapała rękę męża i wyszli z mieszkania. Skierowali się do jej auta, przy  którym zaczęli się sprzeczać, kto ma prowadzić. Przystanęło na tym, że to Fábio będzie kierowcą i zabrał żonie kluczyki z ręki, całując ją przelotnie w usta.
Usiadła niezadowolona na miejscu pasażera i gdy piłkarz odpalił silnik, ruszyli w stronę nowo wybudowanych  apartamentowców, gdzie mieli się spotkać z właścicielem.
Dojechali na miejsce w ciągu dwudziestu minut. Blondynka wciąż nie odzywała się do męża. Fábio do niej podszedł, śmiejąc się pod nosem. Hormony robią swoje
- Kochanie – powiedział do niej czułym tonem i chciał objąć ją w pasie, lecz  się od niego odsunęła.
- Nie mów tak do mnie – odpowiedziała chłodno – To, że jestem w ciąży nie oznacza, że nie mogę prowadzić samochodu czy robić zakupów przez dziewięć miesięcy!
Oczywiście jej słowa wpuścił jednym uchem a wypuścił drugim. Była w odmiennym stanie i wiedział, jak jego ukochana reaguje na to wszystko. Hormony buzowały jak oszalałe i raz ona płakała, a po chwili się śmiała.
- No już się nie denerwuj – położył ręce na jej biodrach i musnął policzek. Blondynka położyła swoje dłonie na jego klatce piersiowej i delikatnie gładziła jego mięśnie.
- Nie traktuj mnie tak, a nie będę się denerwować – musnęła czubek jego nosa i ruszyła do przodu,  zostawiając piłkarza w tyle. Zaśmiał się ze zmiany humoru swojej żony, po czym dogonił ją, łapiąc za dłoń.  Pojechali windą na drugie piętro apartamentowca, wciąż trzymając się za rękę. Wychodząc natrafili na właściciela mieszkania. Przywitali się poprzez uściśnięcie dłoni i weszli do środka.
- Można wiedzieć, czemu pan sprzedaje tak fantastyczny apartament? – spytała blondynka, rozglądając się po każdym kącie pomieszczenia.
- Oddelegowali mnie do Barcelony na najbliższe lata, więc nie potrzebuje mieszkania tutaj – odpowiedział sympatycznym tonem mężczyzna w średnim wieku. Opowiadał jeszcze Fábio wszystkie fakty o mieszkaniu, o których powinien wiedzieć, kiedy podeszła do nich żona piłkarza, mówiąc, ze biorą to bez zastanowienia.
- Lepszego mieszkania nie znajdziemy. Tutaj jest tyle przestrzeni! – mówiła jak nakręcona – Idealne!
- No to chyba, nic dodać, nic ująć – zaśmiał się Fábio, patrząc na żonę, która była szczęśliwa z tego, że tu jest.
- Cieszę się, że oddam to mieszkanie w dobre ręce – odpowiedział sprzedawca – Umówmy się, że przeleje mi pan pieniądze na konto, dobrze? Kluczę już mogę państwu oddać i w razie problemu proszę dzwonić – uścisnął najpierw dłoń Victoríi a następnie piłkarza. Wręczył mu klucze i pożegnał się. Kiedy zostali już sami, blondynka wciąż chodziła po apartamencie, podziwiając widok i zaglądając ponownie do każdego pomieszczenia.
- Vikí, kochanie. Przestań chodzić jak jakaś opętana – podszedł do niej i zatrzymał ją, poprzez złapanie dłoni.  Zbliżył ją do siebie. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Objął ją pasie  i popatrzył w oczy.
- Zadowolona? – zaśmiał się, przytulając ją do swojego ramienia.
- Jak cholera! – odpowiedziała entuzjastycznie, ponownie wywołując śmiech u piłkarza. – Ile pozostało ci jeszcze wolnego?
- Jakieś dwa tygodnie – odpowiedział, doskonale wiedząc, o czym myśli jego ukochana.
- Fantastycznie! Możemy już powoli się urządzać! – wzięła go za rękę i wyprowadziła z mieszkania, zabierając mu klucze z kieszeni i zamykając  własność na wszystkie spusty.
- Ale ja jestem na zwolnieniu! Muszę wyzdrowieć! – usprawiedliwiał się piłkarz, nie chcąc  tak szybko zaczynać przeprowadzki.
- Już nie udawaj, wiem że już jest z tobą coraz lepiej!

Wrócili do domu i „zwolnili” panią Herreirę z obowiązku pilnowania wnuczki. Pokazali w ofercie internetowej mieszkanie, które właśnie zakupili. Teściowa Fabio, chwaliła ich decyzję, mówiąc, że będą żyli jak pączki w maśle i że dzieci będą mieli fantastyczną przestrzeń do zabawy.
W późniejszej przeprowadzce pomogli z ogromną chęcią prawie wszyscy zawodnicy „ Królewskich”. Nie obyło się oczywiście, bez żartów i głośnych śmiechów.
W małżeństwie Fábio i Victoríi zaczęło się wszystko układać. Nie było bezsensownych kłótni, ani podejrzeń o niewierność. Blondynka po porodzie córki – Blanci, zajęła się domem i wychowywaniem córek, a Fabio wrócił do formy i wciąż grał w Realu Madryt. Mężczyzna, który spowodował wypadek, dostał karę w zawieszeniu oraz musiał zapłacić piłkarzowi wysokie odszkodowanie.
_________
taki tam happy end. 
No cóż. Pozostaje mi się rozstać z tym opowiadaniem i podziękować Wam za dużą i małą frekwencję, ale jednak za frekwencję. Za to, że byłyście ze mną. Nie było idealnie co do dnia publikacji, jednak wciąż byłyście. Dziękuję Wam bardzo :)
Teraz będę TUTAJ  i później TUTAJ. To jeśli chodzi o sferę footballu. 
Jeśli chodzi o skoki, to jestem TUTAJ.
Pozdrawiam Was moje kochane :*