*kilka tygodni później*
- Na pewno
dobrze się już czujesz? Może byśmy to
przełożyli na inny dzień… - spytała po raz kolejny, lekko denerwując tym
piłkarza.
- Tak, czuję
się już fantastycznie – odpowiedział – Byłaś ze mną wczoraj u lekarza? Byłaś.
Czy powiedział, że już jest prawie idealnie? Powiedział. Więc Vikí, proszę. Nie panikuj już i daj mi żyć – przytulił ją do siebie i
ucałował jej czoło. Położył dłonie na jej już widocznie zaokrąglonym brzuszku i
musnął jej usta.
- Mamo, to
my już idziemy – powiedziała blondynka do swojej rodzicielki, która miała
zostać z wnuczką.
- Dobrze.
Znajdźcie coś fajnego – uśmiechnęła się i siadając na kanapie w salonie, wzięła Inés na kolana.
Victoría złapała rękę męża i wyszli z
mieszkania. Skierowali się do jej auta, przy
którym zaczęli się sprzeczać, kto ma prowadzić. Przystanęło na tym, że
to Fábio będzie kierowcą i
zabrał żonie kluczyki z ręki, całując ją przelotnie w usta.
Usiadła
niezadowolona na miejscu pasażera i gdy piłkarz odpalił silnik, ruszyli w
stronę nowo wybudowanych
apartamentowców, gdzie mieli się spotkać z właścicielem.
Dojechali na
miejsce w ciągu dwudziestu minut. Blondynka wciąż nie odzywała się do męża. Fábio do niej podszedł, śmiejąc się
pod nosem. Hormony robią swoje
- Kochanie –
powiedział do niej czułym tonem i chciał objąć ją w pasie, lecz się od niego odsunęła.
- Nie mów
tak do mnie – odpowiedziała chłodno – To, że jestem w ciąży nie oznacza, że nie
mogę prowadzić samochodu czy robić zakupów przez dziewięć miesięcy!
Oczywiście
jej słowa wpuścił jednym uchem a wypuścił drugim. Była w odmiennym stanie i
wiedział, jak jego ukochana reaguje na to wszystko. Hormony buzowały jak
oszalałe i raz ona płakała, a po chwili się śmiała.
- No już się
nie denerwuj – położył ręce na jej biodrach i musnął policzek. Blondynka
położyła swoje dłonie na jego klatce piersiowej i delikatnie gładziła jego
mięśnie.
- Nie
traktuj mnie tak, a nie będę się denerwować – musnęła czubek jego nosa i
ruszyła do przodu, zostawiając piłkarza
w tyle. Zaśmiał się ze zmiany humoru swojej żony, po czym dogonił ją, łapiąc za
dłoń. Pojechali windą na drugie piętro
apartamentowca, wciąż trzymając się za rękę. Wychodząc natrafili na właściciela
mieszkania. Przywitali się poprzez uściśnięcie dłoni i weszli do środka.
- Można
wiedzieć, czemu pan sprzedaje tak fantastyczny apartament? – spytała blondynka,
rozglądając się po każdym kącie pomieszczenia.
-
Oddelegowali mnie do Barcelony na najbliższe lata, więc nie potrzebuje
mieszkania tutaj – odpowiedział sympatycznym tonem mężczyzna w średnim wieku.
Opowiadał jeszcze Fábio
wszystkie fakty o mieszkaniu, o których powinien wiedzieć, kiedy podeszła do
nich żona piłkarza, mówiąc, ze biorą to bez zastanowienia.
- Lepszego
mieszkania nie znajdziemy. Tutaj jest tyle przestrzeni! – mówiła jak nakręcona
– Idealne!
- No to
chyba, nic dodać, nic ująć – zaśmiał się Fábio, patrząc na żonę, która była szczęśliwa z tego, że tu
jest.
- Cieszę
się, że oddam to mieszkanie w dobre ręce – odpowiedział sprzedawca – Umówmy
się, że przeleje mi pan pieniądze na konto, dobrze? Kluczę już mogę państwu
oddać i w razie problemu proszę dzwonić – uścisnął najpierw dłoń Victoríi a następnie piłkarza. Wręczył mu
klucze i pożegnał się. Kiedy zostali już sami, blondynka wciąż chodziła po apartamencie,
podziwiając widok i zaglądając ponownie do każdego pomieszczenia.
- Vikí, kochanie. Przestań chodzić jak
jakaś opętana – podszedł do niej i zatrzymał ją, poprzez złapanie dłoni. Zbliżył ją do siebie. Uśmiech nie schodził z
jej twarzy. Objął ją pasie i popatrzył w
oczy.
-
Zadowolona? – zaśmiał się, przytulając ją do swojego ramienia.
- Jak
cholera! – odpowiedziała entuzjastycznie, ponownie wywołując śmiech u piłkarza.
– Ile pozostało ci jeszcze wolnego?
- Jakieś dwa
tygodnie – odpowiedział, doskonale wiedząc, o czym myśli jego ukochana.
-
Fantastycznie! Możemy już powoli się urządzać! – wzięła go za rękę i
wyprowadziła z mieszkania, zabierając mu klucze z kieszeni i zamykając własność na wszystkie spusty.
- Ale ja
jestem na zwolnieniu! Muszę wyzdrowieć! – usprawiedliwiał się piłkarz, nie
chcąc tak szybko zaczynać przeprowadzki.
- Już nie
udawaj, wiem że już jest z tobą coraz lepiej!
Wrócili do
domu i „zwolnili” panią Herreirę z obowiązku pilnowania wnuczki. Pokazali w
ofercie internetowej mieszkanie, które właśnie zakupili. Teściowa Fabio,
chwaliła ich decyzję, mówiąc, że będą żyli jak pączki w maśle i że dzieci będą
mieli fantastyczną przestrzeń do zabawy.
W
późniejszej przeprowadzce pomogli z ogromną chęcią prawie wszyscy zawodnicy „
Królewskich”. Nie obyło się oczywiście, bez żartów i głośnych śmiechów.
W
małżeństwie Fábio i Victoríi zaczęło się wszystko układać.
Nie było bezsensownych kłótni, ani podejrzeń o niewierność. Blondynka po
porodzie córki – Blanci, zajęła się domem i wychowywaniem córek, a Fabio wrócił
do formy i wciąż grał w Realu Madryt. Mężczyzna, który spowodował wypadek,
dostał karę w zawieszeniu oraz musiał zapłacić piłkarzowi wysokie
odszkodowanie.
_________
taki tam happy end.
No cóż. Pozostaje mi się rozstać z tym opowiadaniem i podziękować Wam za dużą i małą frekwencję, ale jednak za frekwencję. Za to, że byłyście ze mną. Nie było idealnie co do dnia publikacji, jednak wciąż byłyście. Dziękuję Wam bardzo :)
Jeśli chodzi o skoki, to jestem TUTAJ.
Pozdrawiam Was moje kochane :*